Zakręt pierwszy. Co wieczór nastawiam budzik, bardziej pro forma, bo budzę się nieco wcześniej, ale zdarza się, że koło godziny czwartej przychodzi pokusa przekręcenia go o 30-50 minut dalej. Taka zmiana powoduje, że jestem w stanie jeszcze mocno przysnąć, a do pracy bez obaw zdążę. Problem w tym, że bieganie musi wypaść.
Zakręt drugi. Wyłączam budzik i nastawiam go pół godziny później. Nie zasnę już, ale leżę bezsensownie odliczając minuty.
Zakręt trzeci. Internet i jego zakamarki to potencjalne zło wcielone. Ile czasu by nie było, zawsze będzie mało. Wystarczy rozgrzebać raport, odpisać na bardzo ważnego maila i już bieganie wypada.
Zakręt czwarty. Zła kolejność porannych czynności. Kawa, jogurt, kot, drugie śniadanie, sok – wszystko w ustalonej kolejności zajmuje minimum czasu i poplątanie kolejności oraz dodanie jakiejś czynności typu umycie miski kotu czy wyciągnięcie naczyń ze zmywarki PRZED innymi zabiegami komplikuje wszystko i o bieganiu można zapomnieć.
Zakręt piąty. Pogoda. O tej godzinie prawie każda chmurka wygląda nieprzyjaźnie i zwiastuje deszcz. Ciemno, zimno, czasem deszcz, z perspektywy ciepłej kuchni zaopatrzonej w żywność i wifi potrafi zamieść bieganie pod dywanik.
Zakręt szósty. Gdzie są moje spodnie?! Jako jedynak i raczej samotnik, musiałem odkryć zupełnie inne życie po ślubie. Otóż, okazuje się, że rzeczy pozostawione w jednym miejscu mogą zmienić swoje miejsce pobytu. To dla mnie zupełna nowość. W latach beztroskiej młodości raz położony śrubokręt, książka, wsadzone do szafy buty, odłożony pod stolik rachunek mogły zostać odnalezione po miesiącu w tym samym miejscu. Teraz jest inaczej, wszystko co mnie otacza może dowolnie znikać i pojawiać się w dowolnym miejscu. Jak na przykład, spodenki do biegania pozostawione dzień wcześniej, rankiem mogą spokojnie wisieć na suszarce. Mokre. To doskonała wymówka, aby przełożyć bieganie na jutro. Albo pojutrze.
Zakrętów w tym krótkim czasie jest pewnie jeszcze więcej. Na razie spotkałem się z wyżej wymienionymi.
Najgorzej walczy się z dosypianiem i kolejnością codziennych obowiązków. W półśnie rzeczywistość jest mocno zaburzona i łatwo o złe decyzje. Naszym groźnym wrogiem i to nie tylko w przypadku uprawiania sportu jest lenistwo. Nie zawsze widać, że za zasłoną wymówki - obiektywnych przeciwności – stoi zwykły leń. Kilkudniowy najazd rodzinki, wyjazd w delegację, przypadkowy śnieg, zarwana noc, pilne bzdury, brak warunków lokalizacyjnych nie powinny nam w tym przeszkodzić. Włożę kij w mrowisko, ale wychowanie małych dzieci bywa dla zapracowanych kobiet wymówką właściwie na wszystko. Brak sukcesów, brak pracy, brak ochoty na cokolwiek, brak zainteresowań, brak, brak, brak, a tymczasem na forum bieganie.pl co rusz pojawiają się kobiety prowadzące dom i uprawiające sport. Czasem tylko trudno ominąć te wszystkie zakręty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz