run-log.com

piątek, 6 maja 2011

Przed weekendem biega się najlepiej

Dzisiejszy trening znów skończył się dość spontanicznie. Miałem rano jeszcze coś do zrobienia (eh, ta praca) i postanowiłem wyjść wcześniej, przebiec stałą trasę i prędziutko wrócić do domu. Miały być serie wg planu Pumy, 4 lub 5 minut biegu, 1 minuta marszu i tak do końca. Ale że nowy, zajączkowy pulsometr żony nie zapamiętuje międzyczasów (polubiłem tę funkcję w telefonie, ale biegać ze słuchawką w ręce..?), przeleciałem ponad 30 minut z jedną przerwą na podejście i drugą na zrobienie fotki. Przy okazji sprawdziłem fragment nowej trasy, którą planowałem zrobić w weekend. W tygodniu biegam na poznanych już trasach, w okolicach 3km, aby się nie spóźnić do pracy lub nie nabawić kontuzji. Teraz chciałbym zrobić ponad 5km po równym terenie.

środa, 4 maja 2011

Poranne zakręty

Każdego ranka jest kilka wrażliwych punktów, ostrych zakrętów, które stanowią poważne zagrożenie dla narzuconej dyscypliny. O co chodzi? Mój tryb życia wymaga, aby wstawać między piątą a piątą trzydzieści rano, z mocnym nakierowaniem na piątą. W perspektywie mam podkręcenie śruby o godzinę wcześniej. Cenne minuty upływają na robieniu śniadania, kawy, monitorowaniu sieci i przygotowaniu do biegu. Rozgrzewka, wybieg i sukces. Ale na drodze do sukcesu czają się zakręty.

Zakręt pierwszy. Co wieczór nastawiam budzik, bardziej pro forma, bo budzę się nieco wcześniej, ale zdarza się, że koło godziny czwartej przychodzi pokusa przekręcenia go o 30-50 minut dalej. Taka zmiana powoduje, że jestem w stanie jeszcze mocno przysnąć, a do pracy bez obaw zdążę. Problem w tym, że bieganie musi wypaść.

Zakręt drugi. Wyłączam budzik i nastawiam go pół godziny później. Nie zasnę już, ale leżę bezsensownie odliczając minuty.

Zakręt trzeci. Internet i jego zakamarki to potencjalne zło wcielone. Ile czasu by nie było, zawsze będzie mało. Wystarczy rozgrzebać raport, odpisać na bardzo ważnego maila i już bieganie wypada.
Zakręt czwarty. Zła kolejność porannych czynności. Kawa, jogurt, kot, drugie śniadanie, sok – wszystko w ustalonej kolejności zajmuje minimum czasu i poplątanie kolejności oraz dodanie jakiejś czynności typu umycie miski kotu czy wyciągnięcie naczyń ze zmywarki PRZED innymi zabiegami komplikuje wszystko i o bieganiu można zapomnieć.

Zakręt piąty. Pogoda. O tej godzinie prawie każda chmurka wygląda nieprzyjaźnie i zwiastuje deszcz. Ciemno, zimno, czasem deszcz, z perspektywy ciepłej kuchni zaopatrzonej w żywność i wifi potrafi zamieść bieganie pod dywanik.

Zakręt szósty. Gdzie są moje spodnie?! Jako jedynak i raczej samotnik, musiałem odkryć zupełnie inne życie po ślubie. Otóż, okazuje się, że rzeczy pozostawione w jednym miejscu mogą zmienić swoje miejsce pobytu. To dla mnie zupełna nowość. W latach beztroskiej młodości raz położony śrubokręt, książka, wsadzone do szafy buty, odłożony pod stolik rachunek mogły zostać odnalezione po miesiącu w tym samym miejscu. Teraz jest inaczej, wszystko co mnie otacza może dowolnie znikać i pojawiać się w dowolnym miejscu. Jak na przykład, spodenki do biegania pozostawione dzień wcześniej, rankiem mogą spokojnie wisieć na suszarce. Mokre. To doskonała wymówka, aby przełożyć bieganie na jutro. Albo pojutrze.

Zakrętów w tym krótkim czasie jest pewnie jeszcze więcej. Na razie spotkałem się z wyżej wymienionymi.
Najgorzej walczy się z dosypianiem i kolejnością codziennych obowiązków. W półśnie rzeczywistość jest mocno zaburzona i łatwo o złe decyzje. Naszym groźnym wrogiem i to nie tylko w przypadku uprawiania sportu jest lenistwo. Nie zawsze widać, że za zasłoną wymówki - obiektywnych przeciwności – stoi zwykły leń. Kilkudniowy najazd rodzinki, wyjazd w delegację, przypadkowy śnieg, zarwana noc, pilne bzdury, brak warunków lokalizacyjnych nie powinny nam w tym przeszkodzić. Włożę kij w mrowisko, ale wychowanie małych dzieci bywa dla zapracowanych kobiet wymówką właściwie na wszystko. Brak sukcesów, brak pracy, brak ochoty na cokolwiek, brak zainteresowań, brak, brak, brak, a tymczasem na forum bieganie.pl co rusz pojawiają się kobiety prowadzące dom i uprawiające sport. Czasem tylko trudno ominąć te wszystkie zakręty.

poniedziałek, 2 maja 2011

Motywacja do biegania

Na forum bieganie.pl pojawiają się pytania, jak się motywować do biegania, a nawet jak zmusić się do biegania. Najczęściej padają prawidłowe odpowiedzi, jak na przykład:
  • załóż bloga lub/i ogłoś wszem i wobec, że zaczynasz biegać i chwal się każdym kolejnym treningiem.
Sposób polega na wykorzystaniu wstydu i poczucia zobowiązania. W końcu, jeśli powiedziałem/am, że coś robię lub zrobię, to teraz muszę się z tego wywiązać. Inaczej ktoś powie "a nie mówiłem", albo pokiwa tylko głową, że opadł Ci słomiany zapał.
Prowadzenie bloga czy dzienniczka treningowego daje możliwość analizy postępów, które niewątpliwie przychodzą i to motywuje do dalszego działania. Kolejne kilometry, pokonywanie barier i urywanie kolejnych sekund motywuje, choć jest widoczne najlepiej w zestawieniu statystycznym.

  • kup gadżet lub wgraj program treningowy do telefonu.
Podobnie jak punkt wyżej, nanoszenie kolejnych tras na mapy, zaznaczanie kolejnych punktów, a nawet rywalizacja z innymi biegaczami z całego świata (endomondo.com daje takie możliwości) również motywuje. Jest to ewolucyjny następca rowerków treningowych, o których można wiele napisać, m.in. do czego mogą służyć, gdy słomiany zapał do ćwiczeń mija.

  • samodoskonalenie.
Praca nad samym sobą, pokonywanie przeciwności i walka ze słabościami. Bieganie może być kolejnym punktem w doskonaleniu siły woli i wyglądu przy okazji. Plan treningowy narzuca pewien rozkład zajęć i wymusza dyscyplinę. Im więcej stałych punktów w rozkładzie dnia, tym więcej można zrobić, w tym także poprawia się wydajność w pracy, nie trzeba brać nadgodzin i w efekcie mamy więcej czasu.

  • wygląd
Brutalnie należy powiedzieć, że ludzie w średnim wieku są nieatrakcyjni, nie dbają o siebie i nie mają kondycji. A można przecież mijać czterdziesty rok życia i budzić zainteresowanie płci przeciwnej. Warto także okazać trochę szacunku własnemu partnerowi/partnerce, który/a brała ślub, wiązała się z tamtym młodzieńcem, a nie dzisiejszym grubasem. Dlaczego nie walczyć o podziw u swojej połowy? Dlaczego nie budzić zazdrość wśród jej koleżanek/jego kolegów?


Czy zmuszać się do biegania?
Dobre pytanie. Nie ma sensu robić czegoś na siłę. Być może dla kogoś lepszym rozwiązaniem będzie tenis lub squash, albo piłka nożna. Ale jeśli już jest to bieganie, a po każdym treningu rozpiera nas energia i szczęście, to... warto się zmuszać.
Wiem, jak trudno się wstaje o świcie, gdy wszyscy jeszcze śpią w ciepłych łóżeczkach. Ale godzinę później można zrobić zdrowe śniadanie, gorącą kawę i obudzić leniwców. Widok - bezcenny.

Sposobów motywacji można znaleźć naprawdę wiele. Tak samo jak wymówek, aby dziś zostać w domu. Wszystko zaczyna się w głowie.