run-log.com

piątek, 21 marca 2014

Biegam... w 2014

Niedawno otwarłem tegoroczny sezon. Jak się można domyślać, nie było łatwo, ale zrobiłem krótką trasę do lasu i z powrotem z przerwą na rozciąganie. Po południu i następnego dnia miałem problemy z chodzeniem. ITBS nie daje o sobie zapomnieć. Odczekałem kilka dni i znów wybiegłem, przedtem jednak przeznaczyłem niemal godzinę na rozgrzewkę. Podziałało - ta sama trasa i żadnych nieprzyjemności. Trasa o długości 3,5km...
Wydaje mi się, że kluczem do dobrej rozgrzewki z uwagi na ITBS jest porządne rozgrzanie... pośladków. Czuję wyraźną poprawę, gdy przy rozciąganiu i rozgrzewce kładę nacisk na mięśnie pośladków i uda. To całe pasmo biodrowo-piszczelowe, które tak miesza w kolanie, jest mocno napięte, a podczas ćwiczeń momentami aż pali od wewnątrz. Ale jest później poprawa.
Wczoraj pobiegłem truchcikiem w sumie 4km, ale bez bólu się nie obyło. Znowu rozciąganie, marsz, truchcik, trochę skippingu, a wieczorem dyskomfort w kolanie. Od rozciągania mam dziś zakwasy w... powiedzmy mięśniu czworogłowym uda.

Myślałem, aby wyznaczyć sobie dalekosiężne cele i za kilkanaście lat osiągnąć upragniony ultramaraton, ale słabo to widzę. Z krzywym kolanem i ciągle odnawiającą się dolegliwością będzie trudno w ogóle biegać, a co dopiero na dłuższych dystansach. Zobaczymy, co przyniesie jutro. Jeśli pogoda pozwoli (co nie jest takie oczywiste, bo w Polsce weekendy musza być deszczowe), to spróbuję pobiec znów te 3,5km. Szkoda, że nie daję rady dalej, bo okolica jest bardzo ładna. Można ładować akumulatory i podejmować trudne decyzje.




Jest gdzie biegać, są warunki, jest czas i są chęci. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz